Strony

14 lip 2015

Gwałt.

Dość uważnie się przyglądałam sprawie znanej oczywiście z TV o ratownikach medycznych, którzy na szkoleniu zgwałcili swoją koleżankę po fachu. Warto zacząć od początku. Pani Ola, o traumatycznych przejściach jakim było poronienia dziecka, za namową męża postanawia wyjechać na szkolenie, które odbędzie się w Kaliningradzie. Szkolenie to miało na celu zwiększenie wiedzy u ratowników medycznych zaś dla pani Oli, miało być też w pewnym sensie odskocznią od przeżytej tragedii. Niestety sielankowy nastrój za bardzo się udzielił kolegom ratownikom, w rezultacie czego pani Ola została dwukrotnie zgwałcona. Na uwagę zasługuje również fakt, że podczas gwałtu poszkodowana dostała ataku padaczki, ale to nie przeszkadzało oprawcom by dokończyć swoje dzieło. Ot ratownicy medyczni niczego pożytecznego nie wynieśli ze szkolenia...o ile wogóle można ich nazwać ratownikami.
Po przyjeździe cała sprawa została zgłoszona na policję a sprawą zajęła się prokuratura. Najbardziej bulwersujące w tym wszystkim jest fakt tego, iż oprawcy do momentu ogłoszenia wyroku ciągle pełnili swoje funkcje, szpital ich nie odsunął od pracy. Ktoś się zaraz wypowie, że człowiek jest niewinny dopóki nie udowodni mu się winy. Jednak uważam, że pracę jaką wykonywali powinna się cieszyć nieskazitelną opinią i sam fakt podejrzenia już o gwałt, władze szpitala powinni ich chociażby zawiesić w pełnieniu przez nich obowiązków.
Druga kontrowersja to niestety opieszałość policji. Sprawa zgłoszona, przedstawiona obdukcja, świadkowie, wskazanie oprawcy a sprawa zostaje umorzona. W związku z tym, pojawia się pytanie kiedy dochodzenie może być umorzone? Pierwszą najistotniejszą przesłanką jest brak wykrycia sprawcy - w tym konkretnym przypadku sprawcy byli znani Policji. I tak kłania się art.308 KPK, który wyraźnie mówi o tym, iż w sytuacjach niecierpiących zwłoki, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, Policja może dokonać niezbędnych czynności procesowych w tym również przesłuchać osobę podejrzaną. No cóż nawet do jakże prostych i jasnych przepisów Policja nie mogła ich zastosować. Zadziwił mnie ten fakt i stawiam pytanie czy pracują tam ludzie ograniczeni umysłowo? A może analfabeci? Kolejny art 307 KPK, jeżeli zachodzi potrzeba to można zażądać uzupełnienia danych zawartych w zawiadomieniu i do tego jeszcze sprawdzić fakty w tym zakresie. Policja ma na to, aż 30dni...i w przeciągu 30 dni, niczego nie udało się ustalić. Ciekawa jestem jak wyglądało przesłuchanie podejrzanych:
-jest pan oskarżony o gwałt.czy jest pan winny?
-nie, nie jestem.
I koniec sprawy, skoro Policja w takim tempie rozwiązuje sprawy to dziwi fakt, że nadal mamy taką dużą przestępczość. Gdyby nie adwokat poszkodowanej sprawa nigdy by nie ujrzała światła dziennego a kto wie, co szanowni oprawcy by jeszcze wyczyniali w karetce jadąc lub odwożąc poszkodowane kobiety.
Kolejne co mnie również oburzyło to niestety wyrok. Mariusz C. dostał wyrok za dwukrotne doprowadzenie do innej czynności seksualnej, za co dostał dwa lata pozbawienia wolności, zaś jego kompan Jarosław G. za inne czynności seksualne dostał wyrok 8 m-cy pozbawienia wolności. I na koniec smaczek, że wyroki oczywiście w zawieszeniu. Chodzą spokojnie po ulicy, nie mają sobie nic do zarzucenia i tylko wystarczy czekać aż znowu jakaś koleżanka padnie ich ofiarą.
Inna czynność seksualna...cóż to jest i dlaczego nie zostali zakwalifikowani jako gwałt. Art 197 KK "kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 12 lat". Jeżeli jest to inna czynność seksualna wówczas kary wahają się od 6 m-cy do 8 lat. Jeżeli wykonuje daną czynność z drugą osobą to kara już wzrasta od lat 3. Z inną czynnością seksualną mamy doczynienia kiedy jest to kontakt cielesny o charakterze seksualnym ale nie jest on obcowaniem płciowym. Wskazuje również na to SN I KZP 17/99 "inna czynność seksualna to takie zachowanie,  nie mieszczące się w pojęciu "obcowania płciowego", które związane jest z szeroko rozumianym życiem płciowym człowieka, polegającym na kontakcie cielesnym sprawcy z pokrzywdzonym...". W tej sprawie kontakt cielesny był, wszystkie przesłanki by wymierzyć surowszy wymiar kary również były. Zadziwia też fakt, że sprawę prowadziła kobieta policjantka, prokurator kobieta i sędzina. Kobiety kobietom zgotowały taki los. I ponownie się zastanawiam, czy panie były jakieś nie douczone, czy może brak przygotowania i odpowiednich szkoleń. Tym bardziej, że pani prokurator sama wnioskowała o taki wymiar kary twierdząc "po to ustawodawca pozostawił takie widełki, ponieważ gwałt gwałtowi nie równy". Ta wypowiedź świadczy o wielkiej ignorancji problemu a przede wszystkim o braku wykształcenia. Nie wiem jakie kierunki pani prokurator skończyła ale śmiem twierdzić, że może i to było prawo ale raczej 
e-learning. Jest to hańba dla tak poważonego zawodu. I po takich wypowiedziach oraz nieznajomości przepisów jestem za tym by takich ludzi raz na zawsze usuwać z wykonywanej funkcji. Może wtedy zaczną wszystko baczniej obserwować a co najważniejsze zerkać do przepisów i orzecznictwa.
Miejmy tylko nadzieję, że sąd wyższej instancji ponownie odda sprawę do rozpatrzenia. Będę czekać na efekty ich pracy.

29 kwi 2015

Oskar Pistorius - co poszło nie tak.

Jak w tytule co poszło nie tak...z czystej ciekawości już oglądałam wiele wiadomości na ten temat. Nawet teraz o tej sprawie ciągle jest głośno, każdy próbuje sobie odpowiedzieć na pytanie jak to się mogło stać. Wydawać by się mogło, że para idealna. Oboje piękni i bogaci, nic do szczęścia im nie brakowało. Od razu na nim skupiła się cała złość tego świata, że zabił z premedytacją, że był chory psychicznie, że leczył się na takie czy inne choroby. W końcu, że bał się o własne życie, że miał ileś tam sztuk broni. Po tylu różnych aspektach tej tragedii, musiałam się temu przyjrzeć bliżej. Oczywiście śledząc tylko to co nadawały media, zaczęłam wszystko po kolei analizować. 
Wraz z narzeczoną przeprowadzili się do najbardziej niebezpiecznego miasta świata JOHANNESBURG, każdy to podkreślał, że bogaci mieszkali w pilnie strzeżonych osiedlach. Ponieważ przestępczość tam jest tak wysoka, to nic dziwnego, że na porządku dziennym każdy ma tam broń, każdy bez wyjątku i to dość z prozaicznego powodu....dla bezpieczeństwa. Nie dziwi więc, że in on sam Oskar Pistorius ją miał i tym bardziej, że bardzo wielu ludzi mu groziło - to też każdy potwierdził. Kolejne pytanie jakie się nasuwa i jakie zadawali bliscy "dlaczego się go bała?". Tutaj nikt nie potwierdził z bliższych czy dalszych znajomych, żeby ona się go bała. Kolejny mit obalony. "Między nimi iskrzyło" - no proszę was...jak w każdym związku iskrzy. Każdy musi pójść na kompromisy, tak to wygląda w normalnym związku. Już nie analizuje słów typu "mogłam ją uratować" "mogłam zareagować"....Zaskoczyło mnie też to, że nikt nie wspomniał o tym, że pomagał dzieciom, że udzielał się charytatywnie, że dużo poświecił by osiągnąć to co miał teraz.
Pomimo tylu nie przychylnych mu opinii, że zabił z premedytacją...ja szczerze w to wątpię. Wyobraźcie sobie taką o to sytuację. Wstajecie sobie późnym wieczorem do łazienki i nagle słyszycie krzyk "schowaj się, ktoś się włamał"...to co robię jako pierwsze, oczywiście ukrywam się w łazience, nie odzywam się żeby przypadkiem jakiś przestępca mnie nie dopadł. I teraz druga strona...jestem spanikowany jak cholera...i już mi się myśli kotłują, że ktoś się włamał. Wydaje ostrzeżenia ale zero reakcji. Chce obronić siebie i narzeczoną, ktoś nam kiedyś groził. Ja będąc w łazience słucham tego wszystkiego i ciągle siedzę cicho. I teraz tak, mam broń, ktoś się włamał, nie słucha moich ostrzeżeń, padły strzały i ktoś zginął.
Wzywam policję i w między czasie odkrywam, że zastrzeliłem moją ukochaną. Rozpacz niesamowita, nawet trudno ją opisać słowami. Zostałem oskarżony o zabicie z premedytacją i już zaczyna się całą lawina pytań i oskarżeń.
Nie wnikam w dowody, choć ich nie posiadam, ale już było widać (z relacji TV), że są kiepskie. Oskar przedstawiony jako najgorszy morderca, który od samego początku miał złe zamiary. Sprawa karna się toczy, przedstawione zostają nowe dowody i tak patrzę na jego twarz....a tam....twarz bez wyrazu, może trochę smutna, może trochę jest w nim żalu. I nagle...ciach...pokazują ciało Reeva i wtedy szok, Oskar na oczach całego świata rzyga jak kot. I wtedy sobie myślę, chwila chwila...czy wyrafinowany morderca by rzygał zobaczywszy trupa. Raczej nie, jak już to może byłby jakiś uśmieszek, zobaczcie to moje dzieło. Może nie jestem specjalistką od umysłów morderców, ale tego nie wyczytałam w żadnej książce, żeby morderca rzygał na widok swojej ofiary. Już nie mówię o tym, że podczas zeznań Oskar płakał tak dużo, że nie mógł słowa z siebie wydusić żeby się bronić. Nikt mi nie powie, że tak zachowuje się morderca. Oczywiście brak też jest motywu, czy był zazdrosny, czy ja straszył, czy liczył na jej ubezpieczenie i tak dalej. Brak motywu - nie ma go, rozpłynął się. Czasem wystarczy spojrzeć na to z drugiej strony, gdzieś z boku. I tak przyznaje się, że nie wierzę żeby zabił z premedytacją. Był to nieszczęśliwy wypadek. Naprawdę szkoda mi Reeva Steenkamp, że musiała zginąć w tak niefortunny sposób. Wyroku nie dostał surowego tylko pięć lat, więc tu i sąd miał wątpliwości.  Zachęcam was do obejrzenie sobie wszystkich filmów o tej tragedii i sami wyciągnijcie wnioski, skupcie się na wszystkich widocznych szczegółach i rozwiązanie nadejdzie samo. Poniżej daję wam linka do jego strony, warto zajrzeć http://oscarpistorius.com/.