Strony

12 mar 2012

Odebranie dziecka

     Dzisiaj o poranku zaskoczył mnie jeden tytuł "odebrali im dziecko bo byli biedni", więc z uwagą przysłuchiwałam się całej sytuacji i oczywiście czekałam na opinie ze strony pani psycholog. Sytuacja po krótce przedstawiła się tak, że rodzice mieli już czwórkę dzieci i urodziło im się piąte, które następnie zostało im odebrane. Jak wynika z decyzji opieki społecznej rodzice nie są w stanie zapewnić dziecku godnych warunkach życia, głównie chodziło o to że cała rodzina żyła ta de facto w jednym pokoju a do tego w pomieszczaniu było bardzo zimno - nie byli w stanie nawet tak małego pomieszczania ogrzać. Noworodek w rezultacie został umieszczony w placówce opiekuńczej i teraz powstaje pytanie co dalej, jakie prawo mają rodzice, co mogą zrobić i jak im pomóc. Notabene na koniec reportażu okazało się, że musieli mieszkać przez jakiś czas w jednym pokoju, ponieważ kończyli remont domu, który trwał bardzo długo i właśnie się do niego wprowadzili. Ponówmy więc pytanie co mogą zrobić.
     Zacznijmy od początku i przyjrzyjmy się przepisom prawnym w tej kwestii. Zgodnie z regulacjami, które obowiązują od zeszłego roku pracownik socjalny w porozumieniu z funkcjonariuszem policji może podjąć decyzję o odebraniu dziecka, po zbadaniu wszystkich okoliczności a zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia w związku z przemocą w rodzinie. Takie szersze uprawnienia przysługują opiece społecznej, taka zmiana jaka nastąpiła w 2011 roku miała ułatwić a może przyspieszyć procedurę w kwestii ochrony dzieci. Tak więc sama ustawa nie wydaje się by niosła ze sobą szczególne zagrożenia. W naszej sprawie pracownik socjalny podjął taką decyzję mając na względzie dobro dziecka, można mieć wątpliwości dlaczego odebrał je matce ale z drugiej strony gdyby faktycznie dziecko zamarzło, bo w pomieszczeniu było zimno, to wtedy też byśmy się oburzali, że nikt nie zareagował właściwie i wtedy dopiero by się media zbuntowały. Albo ktoś gadał by po kątach, dlaczego nikt tą rodziną się nie zajmie, przecież ten noworodek żyje w fatalnych warunkach a oni mają tyle dzieci - taka nasz polska mentalność, tak źle i tak nie dobrze. Nie jest tak, że teraz rodzice nie mają żądnych praw, że jak odebrali im dziecko to już koniec sprawy. Jak najbardziej mogą złożyć zażalenie do sądu opiekuńczego na odebranie dziecka i można domagać się zbadania zasadności i legalności odebrania. Takie zażalenie wnieść można za pośrednictwem pracownika socjalnego lub funkcjonariusza Policji, którzy dokonali odebrania dziecka a oni niezwłocznie wnoszą je do sądu opiekuńczego (art.12b ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie). Sąd opiekuńczy rozpatruje zażalenie w ciągu 24H i gdy stwierdzi, że odebranie dziecka było bezzasadne to natychmiast zarządza o przekazaniu dziecka rodzicom. Jedyny mankament w tej ustawie jest taki, że nie nakłada się na pracownika socjalnego obowiązku poinformowania rodziców jakie przysługują im prawa, więc skąd u licha oni mają wiedzieć co dalej robić. Przecież nie znają się na przepisach, są zdani tylko na siebie i nikt im nie pomoże a raczej nie mają skąd brać pomocy. Także tutaj ustawa ma lukę i to bardzo poważną. Mało tego najbardziej zastanawiające jest to, że media nawet nagłośniając tą cała sprawę nic nie mówią o tym co ci rodzice mogą zrobić, nie wskazują im drogi jaką powinni pójść. Omawiane jest tylko to dlaczego do tego doszło i jak temu przeciwdziałać. Rodzice niestety są pozostawieni samym sobą i pewnie zastanawiają się co dalej i gdzie się udać, czy dostaną jakieś pismo z sądu a czas ucieka, tym bardziej w przypadku noworodka.
Kolejną rzeczą jaka mnie zastanowiła jest fakt, iż wprowadzona w 2011 roku pojęcie asystenta rodziny. Zgodnie z ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej gdy pracownik socjalny przeprowadzi wywiad środowiskowy i stwierdzi, że rodzina ma trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczej to zwraca się do kierownika ośrodka pomocy społecznej o przydzielenie tej rodzinie właśnie asystenta rodzinnego. Jego rola jest dość znacząca ma on pomóc rodzinie w poprawie ich sytuacji życiowej poprzez między innymi wspieranie ich aktywności społecznej. Innymi słowy wskazuje im kierunki jakimi rodzina może podążać, nie daje im przysłowiowej ryby ale wędkę. W ten sposób taka rodzina nie uzależnia się od pomocy państwa i z czasem może się usamodzielnić a co za tym idzie poprawić swoją sytuację życiową. Dlaczego więc pracownik socjalny nie skorzystał z tego. Jednak i tutaj powstaje pytanie dlaczego tak rzadko się z tego korzysta, czy to wynika z faktu że brakuje takich asystentów czy może pracownicy socjalni nie wiedzą o tym by taka instytucja istniała a może, co często się zdarza w naszym kraju, brakuje środków na utrzymanie takiego asystenta. Gminy mogą nie mieć na to odpowiednich środków a wiadomo nikt nie będzie tego robił charytatywnie, przecież to jest praca jak każda inna. Wiadomo taki asystent rodziny musi mieć odpowiednie wykształcenie z zakresu psychologii, pedagogiki czy ukończyć studia wyższe na dowolnym kierunku ale uzupełnione wiedzą z zakresu pracy z dziećmi lub z rodziną - to tylko niektóre wymagania (art.12 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej). Także jak widać jest system, który daje wiele możliwości, jednak nie korzystamy z niego lub po prostu nie ma środków, by wcielić wszystkie założenia w życie. Nie ma jeszcze statystyk ile razy był wykorzystany taki asystent albo ile razy pracownik socjalny skorzystał z przysługującego mu prawa do odebrania dziecka i zapewne przyjdzie nam na statystyki jeszcze poczekać, ale jedno pytanie jest najważniejsze - czy taki system rzeczywiście się sprawdza?

7 mar 2012

Rozprawa-czemu tak długo trwa

    Oto jest pytanie, dlaczego wszystko w polskich sądach tak długa trwa i czekamy i czekamy na wyrok a czas coraz bardziej się wydłuża, aż dochodzi do tego że sprawa ulega przedawnieniu. Ktoś powie, że sędzia ma dużo pracy a poza tym trzeba sprawdzić wszystkie dowody, do tego dochodzi powołanie biegłych czy przesłuchanie niezliczonych ilości świadków. Wiadomo rząd chce to usprawnić i wprowadzić w sądach nagrywanie rozpraw plus kontrolę sędziów czy dobrze wydają wyroki i czy nie działają za bardzo opieszale. Środowisko sędziowskie oczywiście mówi, że brakuje im rąk do pracy ale nie są za zwiększeniem etatów co nie wątpliwie by się przydało. Jak znaleźć rozwiązanie? 
     No cóż ogólnie wszystko w postępowaniu cywilnym wygląda następująco: składamy pozew, mając nadzieję, że sprawa szybko się zacznie i szybko zakończy, czekamy na termin i na odpowiedź na pozew. Załóżmy, że pozew spełnia wszystkie wymagania formalne. Mamy wyznaczoną rozprawę ale brak odpowiedzi na pozew, no cóż dla nas lepiej - będzie wydany zapewne wyrok zaoczny. Już się w duchy cieszymy aż tu nagle kilka minut przed rozprawą przyjeżdża kurier by dostarczyć sędziemu odpowiedź na pozew. Oczywiście jesteśmy w szoku, bo nikt nie zwróci kosztów dojazdu, nie wspominając już o naszych nerwach. W takiej sytuacji oczywiście sędzia odracza termin rozprawy, bo przecież musi się z tym zapoznać - jak będziemy mieli szczęście to kolejna rozprawa odbędzie się szybko a jak nie to sobie troszeczkę poczekamy, zależy jakie terminy sędzia ma wolne. Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że przyczyną tego jest jeden, wedle mojej oceny, bzdurny przepis, który mówi, że pozwany może przed pierwszą rozprawą wnieść odpowiedź na pozew (art.207§1 KPC) i teraz uwaga "przed pierwszą rozprawą" czyli jeżeli rozprawa ma się odbyć o 9 a on przyniesie o 8:55 to jest to zachowanie poprawne. To nic, że to jest brak szacunku dla sądu i osób, które się wstawiły ale pozwany ma to gdzieś. Najgorsze jest chyba to, że tak często zachowują się prawnicy a zawsze wydawało mi się, że obowiązuje jakaś kultura prawnicza, ja w końcu też chciałabym dołączyć do jakże szacownego grona. Oczywiście można podnieść zarzut, że ma do tego prawo i wogóle, ale wiadomo że w ten sposób chce wydłużyć cały proces, po prostu gra na zwłokę. Mało tego nie można nawet na niego nałożyć grzywny za takie bezczelne zachowanie. Oczywiście w sprawach zawiłych sędzia może jak najbardziej zarządzić aby przed pierwszą rozprawą został złożony odpowiedź na pozew lub w miarę potrzeby by strony na rozprawie wymieniły się pismami przygotowawczymi (art.207§2 KPC). Następny przepis (art.207§3 KPC) mówi o tym, że jeżeli strona reprezentowana jest przez profesjonalnego pełnomocnika a on nie złoży w wyznaczonym terminie pisma przygotowawczego, w którym ma powołać wszystkie dowody i twierdzenia, to może utracić możliwość powołanie się na nie w toku postępowania. Jednak i w tym wypadku, jak się wydaje nie ma to charakteru bezwzględnego.
     Myśląc o tym i przeglądając przepisy, wpadłam w końcu na rozwiązanie jak usprawnić wymiar sprawiedliwości. Wiadomo złożenie odpowiedzi na pozew pozostawione jest woli pozwanego, ale gdyby tak nałożyć na niego taki rygor. Wprowadzić, że ma on 2 tygodnie, lub bądźmy bardziej liberalni i dajmy mu 3 tygodnie, od dnia otrzymania pisma na to by złożyć odpowiedź na pozew pod rygorem wydania wyroku zaocznego. I wtedy niech podejmie decyzję, zostawmy mu szansę na odwołanie się od wyroku zaocznego, nie bądźmy już tacy surowi. Ustalmy oczywiście jednocześnie, że odpowiedź ma złożyć na przykład do godziny 15 i koniec. Niech się już ktoś sam martwi jak go dostarczy, czy przez pocztę czy przez firmę kurierską. Nie uważacie, że wtedy cały proces uległ by przyspieszeniu, wystarczyłoby tylko doprecyzować jeden przepis i wszystko byłoby jasne. Nikt nie miałby wątpliwości a sędzia miałby jasną sytuację i myślę, że spokojnie przynajmniej połowa jak nie więcej spraw zakończyła by się bardzo szybko. Przegapisz termin, trudno - trzeba było uważnie przeczytać pismo z sądu i się do niego zastosować. Nie byłoby oczywiście możliwości przywrócenia terminu, bo ktoś napisze, że był chory itd. i przedstawi lewe zaświadczenie lekarskie. Trudno, zawsze jeszcze pozostawimy pozwanemu możliwość odwołania się i tyle. W ten sposób każdy zachowa swoje prawa i nikomu to nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie na pewno sytuacja w sądach się polepszy. Zaskakujące jest to, że w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych nie zastosowanie się do zarządzenia sędziego, który wzywa do złożenia pisma przygotowawczego, zagrożone jest grzywną a w sprawach gospodarczych nakłada się obowiązek złożenie odpowiedzi na pozew pod rygorem wydania wyroku zaocznego. W tych postępowaniach taka procedura się sprawdza i sprawy toczą się szybciej, więc dlaczego by nie zastosować tego także w "zwykłym" postępowaniu cywilnym. Cały czas się zastanawiam dlaczego nikt na to nie wpadł, przecież to jest najprostsze rozwiązanie, po co wprowadzać jakieś udziwnienia typu kontrola sędziego czy monitoring rozprawy. Przecież to i tak nie pomoże usprawnić systemu - najprostsze rozwiązanie jest najlepsze, po co szukać bzdurnych rozwiązań, które i tak nie pomogą. Wystarczy pomyśleć.