Strony

31 sty 2012

Molestowanie seksualne część IV

     Tak na zakończenie naszego spojrzenia na stronę praktyczną odnoszącą się do molestowania chciałabym wspomnieć jeszcze o dwóch sprawach tak po krótce, które wywołały równie wiele emocji co poprzednie. 
     Kolejna sprawa o molestowanie odbyła się w 2005 roku i dotyczyła pracownic ze słynnej fabryki chipsów FRITO LAY, które po zwolnieniu ich z pracy oskarżyły kierownika o molestowanie seksualne - siedem kobiet brało w tym udział. Oczywiście sprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami a sędzia publicznie odczytał tylko sentencję wyroku. Sprawę panie przegrały choć prokuratura twierdziła, że ma mocne dowody przeciwko oskarżonemu ale okazały się nie wystarczające - pytanie jakie to dowody posiadała prokuratura. Jednak też zastanawiające jest też to, że ławnicy byli za uniewinnieniem oskarżonego a sędzia złożył tylko zdanie odrębne. Więc może były jakieś dowody, ale dlaczego nie wzięto ich pod uwagę. Poza tym pozostali pracownicy fabryki, którzy czekali na ogłoszenie wyroku byli zadowoleni z ogłoszonego wyroku i wypowiadali się, że nigdy w ich fabryce nie miało miejsca molestowanie a wszystkie oskarżenia były wyssane z palca a sam kierownik cieszył się dobrą opinią.  Co do siedmiu pań - no cóż - jednej postawiono zarzut nakłaniania do składania fałszywych zeznań a dwóm zarzut składania fałszywych zeznań. Nie wiadomo  czy panie w ten sposób chciały się zemścić za to, że straciły pracę, może nie wyrabiały normy dziennej i jedna z nich wpadła na pomysł a może by tak oskarżyć go o molestowanie. Tak zniszczmy mu życie a przy okazji może jakieś pieniądze dostaniemy. Jednak niektóre kobiety to mają tupet, żeby wysuwać fałszywe oskarżenia i to aż cud, że kierownik nie oskarżył ich o naruszenie dóbr osobistych i stosowne zadośćuczynienie. Zawsze uważałam, choć jestem kobietą, że my to jednak jesteśmy mściwe i zawsze wyciągamy najcięższe działa, przecież nawet jak faceta uniewinnią to i tak otoczenie go pogrąży nie wspominając o rodzinie - a co dajmy mu popalić i pokażmy kto tu rządzi. Co jednak nie przesądza, że zostają jeszcze cztery panie, którym nie postawiono żadnych zarzutów. Co z nimi? Mówiły prawdę czy nie, a może nie dano im wiary. Tego się już nie dowiemy.
     Następna sprawa o której każdy z nas pamięta to sprawa molestowania w Samoobronie, czyli w roli głównej Aneta K., Łyżwiński i Lepper ( choć jego uniewinniono). Aneta K  po wielkiej walce, obrzucana błotem przez media i kobiety (ciekawe co one by zrobiły gdyby były molestowane - przykre i haniebne, że w takiej sytuacji nie możemy liczyć na wzajemne wsparcie), obarczana winą w końcu wygrała sprawę. Po wielu upokorzeniach dopiero wyrok sądu zwrócił jej honor ale jej życie pewnie po dziś dzień nie jest łatwe bo przecież każdy z nas pamięta batalię w mediach i ciągłe pytania do niej a dlaczego? a po co?czemu dopiero teraz? Po prostu już nie chciała być traktowana jak "szmata" i w końcu zebrała się na odwagę, fakt że po paru latach ale lepiej późno niż później. Nie chciała się już na to godzić - taka prosta odpowiedź a i tak nie dotarło to do odbiorców.
     Sprawy o molestowanie są bardzo ciężkie, prócz proceduralnych kruczków, zebrania dowodów trzeba jeszcze się uzbroić w cierpliwość. Niestety trwają bardzo długo a do tego dochodzi jeszcze "walka z wiatrakami" czyli z otoczeniem, które niestety nie jest dla kobiet wsparciem. Ciągle jest to temat tabu i nie wiedząc dlaczego nie możemy uzyskać wsparcie wśród kobiet - czy jesteśmy aż tak bardzo zawistne i po kątach cieszymy się z "jej" nieszczęścia tłumacząc że zapewne sama prowokowała i sama do tego doprowadziła. Zastanówcie się co wy byście zrobiły, jak wy byście zachowały się w takiej sytuacji, jak chciałybyście być potraktowane - bo nie wierzę, że chciałybyście być obmacywane przez obcego wam faceta. Czy przy jednak wielu przeciwnościach losu nie warto powalczyć o godność, którą każda z nas posiada. Czy nie chcemy być szanowane i nie być traktowane jak rzecz, którą można obracać?
Tak na sam koniec już dobra rada - by wygrać taką sprawę trzeba mieć bardzo dobrego prawnika, podkreślam dobrego prawnika, który właściwie pokieruje naszymi sprawami.

30 sty 2012

Molestowanie seksualne część III

     Trzeba dokończyć naszą sprawę Pani Jadwigi X, niestety to jeszcze nie koniec. Po przegranej walce w prokuraturze adwokat Pani Jadwigi X wystosował pismo do prezesa naszej zagranicznej firmy i zażądał od nich kolosalnego, jak na tamte czasy, odszkodowania w wysokości 7 mln zł. i podkreślił, iż w polskiej filii zdarzały się już przypadki molestowania i na dowód tego wszystkiego przedstawił skargę jednej z pracownic, która potwierdziła że jeden z członków zarządu oferował jej lepszą pensję za seks oraz że Prezes zarządu Bruno Y molestował jedną z pracownic, niestety zarząd filii nic nie zrobił by temu zapobiec i wprowadzić konkretne uregulowania do np. regulaminu pracy. Adwokat dodał jeszcze, że jeżeli nie uzyska odpowiedniej reakcji ze strony Firmy, zmuszony będzie by o całej sprawie poinformować media, organizacje zwalczające problem molestowania seksualnego oraz złożyć pozew w sądzie. A co firma na to? No cóż daje instrukcje swoim filiom twierdząc, że żadna  nie może się godzić na takie załatwienie sprawy, ponieważ doprowadziłoby to do negatywnych następstw w przyszłości - jednym słowem, że wtedy może więcej kobiet zażądało by odszkodowania doprowadzając Firmę do upadku. Oczywiście sprawa skończyła się w Sądzie a może lepiej w Sądach - bynajmniej spraw tych nie założyła sama pokrzywdzona. Pierwszą z nich założył Bruno Y a drugą sama już centrala firmy. We wszystkich tych sprawach oskarżano Jadwigę X o naruszenie dóbr osobistych i zażądano odszkodowania oraz o zaprzestanie szerzenia nieprawdziwych informacji na temat Firmy. Warto podkreślić, że adwokat Firmy potwierdził, że rzeczywiście w Firmie doszło do molestowania. Pierwszą sprawę Jadwiga X przegrała i zmuszona była do zapłaty odszkodowania na cel społeczny (przegrała też w drugiej instancji) a drugą na szczęście wygrała. Ale to nie wszystko, odbyła się jeszcze jedna sprawa o odszkodowanie dla Jadwigi X w kwocie 7 mln zł  i niestety przegrana. Sąd stwierdził, że faktycznie do molestowania doszło ale Firma nie odpowiada za wybryki swoich pracowników oraz, że pokrzywdzona nie udowodniła faktu doznania krzywdy i traumy z powodu całego zdarzenia. Przypominam, że cała sprawa miała miejsce jeszcze pod rządami starego Kodeksu Pracy (gdzie nie wymieniał wprost molestowania) ale dawał on pomimo tego możliwość, przy połączeniu przepisów  Kodeksu Pracy  z przepisami Kodeksu Cywilnego,  zasądzenia zadośćuczynienia - słowa adowkata. Poza tym Firma, ponownie w toku sprawy, potwierdziła że do molestowania doszło i nigdy się tego nie wypierała. Na tle tej sprawy, pojawiają się jednak pewne wątpliwości.
     Po pierwsze oczywiście odszkodowanie jak zażądała pokrzywdzona było rzeczywiście wysokie, ale nie oznacza to że Sąd nie mógł go obniżyć - z przedstawionych dowodów wynikało, że doszło do molestowania i nie przemawia za mną argument, że Jadwiga X nie wykazała traumy. Rozumiem, że gdyby np. próbowała popełnić samobójstwo albo siedziała by w psychiatryku to może wtedy by udowodniła (nie tylko samymi zeznaniami) "traumę". Dla niej zapewne samo opowiadanie tego w kółko już było "traumą". Acha i nie udowodniła doznania krzywdy...powtarza się motyw od Pani prokurator, lepiej jakby dała się zgwałcić i wtedy wszystko by było jasne byłaby i trauma i krzywda.
     Po drugie dlaczego Firma nie odpowiada za wybryki swoich pracowników? Przeciwko komu w takim razie adwokat powinien złożyć pozew? Na początkowym etapie jeżeli Sąd stwierdził, że nie ten podmiot powinien być pozwanym to zgodnie z art.477 KPC może wezwać z urzędu do udziału w sprawie właściwego pozwanego - dlaczego na wczesnym etapie nie miał takich wątpliwości a dopiero po zakończeniu wskazał to w uzasadnieniu wyroku. No cóż, myślę że jeżeli pozew składa profesjonalny pełnomocnik to ja jako sędzia też nie badałabym czy pozew został złożony przeciwko właściwemu pozwanemu. Poza tym można bronić poglądu, że Firma rzeczywiście nie odpowiada za to co się dzieje w jej oddziale. Trudno wyobrazić sobie taką sytuację, żeby miała szpiega swojego w każdej filii, który by informował ją jakie to ekscesy wyprawiają prezesi i pracownicy oddziału. Więc odpowiedź nasuwa się sama - jeżeli zarząd tegoż oddziału wiedział, co się dzieje (a na pewno wiedział - przecież plotki zapewne o całym zajściu szybko do nich dotarły plus dwie sytuacje wspomniane wcześniej) to adwokat powinien pozwać oddział spółki. Tym bardziej, jeżeli miał on samodzielność organizacyjną, finansową i sam mógł zatrudniać pracowników - Jadwigę X zatrudnił oddział a nie Firma matka. Jeżeli nie pozwać oddziału to pozwijmy prezesa i od niego domagajmy się zadośćuczynienia - on występował jako podejrzany a świadkowie by tylko wszystko potwierdzili. Także tutaj przeoczenie ze strony adwokata, która myślał że sprawa jest wygrana i zapomniał kto powinien być pozwanym.
     Po trzecie wypowiedź adwokata, który stwierdził że Sąd przy połączeniu przepisów Kodeksu Pracy i Kodeksu Cywilnego mógł i tak zasądzić chociaż zadośćuczynienie. Wynika z tego, że sam adwokat składał o odszkodowanie na podstawie przepisów Kodeksu Pracy - podkreślam o odszkodowanie - a nie o zadośćuczynienie na podstawie dwóch kodeksów. Przy Kodeksie Cywilnym zapewne chodziło o przepis z art. 448 KC, który mówi że ten czyje dobro osobiste zostało naruszone sąd może przyznać odpowiednią sumę zadośćuczynienia za doznaną krzywdę a także art.24§1 KC ten czyje dobro osobiste zostało zagrożone cudzym działaniem może żądać zadośćuczynienia pieniężnego. Ale w tym przypadku złożyłabym pozew przeciwko samemu prezesowi - bo to on naruszył dobro osobiste Jadwigi X, próbował przecież wykorzystać ją seksualnie. Jeżeli adwokat żądał odszkodowania tylko na podstawie przepisów Kodeksu Pracy to zgodnie z art.321 KC Sąd nie może wyjść poza ramy żądania pozwu. Jednak pojawiło się już wtedy obowiązujące orzeczenie Sądu Najwyższego z 30 maja 1966 roku III PZP 15/66, który zajmował się problem co się stanie w sytuacji gdy z jednego zdarzenia może wynikać więcej niż jedno roszczenie a w pozwie wskazane jest tylko jedno. W takim układzie, jak stwierdził SN,  jeżeli powód w toku sprawy przytoczy fakty uzasadniające wszystkie roszczenia  to Sąd powinien orzec o wszystkich roszczeniach, nawet tych które nie są umieszczone w pozwie, w granicach usprawiedliwionych wynikiem postępowania i nawet wtedy gdy o roszczeniu wskazanym w pozwie orzeknie negatywnie. Pytanie czy w toku sprawy adwokat to udowodnił. Nie można przecież usiąść na laurach i czekać na to czy Sąd się skapnie czy też nie, że można orzec o zadośćuczynieniu - musiałby udowodnić że doszło do naruszenia dóbr osobistych i jakich. A tak tylko czekał i pytanie na co? Może na gwiazdkę z nieba, która niestety nie spadła. 
     Po czwarte, uważam że wysłanie pisma które bądź co bądź było swoistą groźbą, było chyba ze strony adwokata dużym nietaktem. Taka zabawa w kotka i myszkę - tyle tylko, że mysz okazała się sprytniejsza. No cóż może myślał, że w ten sposób wygra i sprawa szybko się skończy a tak wyszło wielkie zamieszanie wokół całej sprawy. 
 Adwokat nie przemyślał chyba do końca całej strategii i puścił się na głęboką wodą - ale sprawa nadal budzi wiele kontrowersji bo trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś w tym maczał swoje niecne paluszki. Przecież Sąd potwierdził, że do molestowania doszło ale brak udowodnienia traumy, krzywdy spowodowały że nie uwzględnił żądania pozwu - jedno wyklucza drugie. Przykre jednak jest to, że Jadwiga X miała dowody na całą okoliczność ale w którymś miejscu zabrakło właściwej osoby we właściwym miejscu. 
    










25 sty 2012

Molestowanie seksualne część II

Nadmienię na początku, że imiona osób zostały zmienione.
     Pierwsza sprawa o molestowanie w Polsce odbyła się w 2000 roku, czyli dużo przed nowelizacją Kodeksu Pracy,  dotyczyła dyrektora pogotowia ratunkowego, notabene chirurga dziecięcego, który przez wiele lat molestował pielęgniarki, salowe, sprzątaczki i wtedy najmłodsza z ofiar miała 24 lata. W tym przypadku ewidentnie, zgodnie z ówczesną regulacją prawną, wykorzystywał swoje stanowisko kierownicze do "zabawy w doktora" (jakby było mu mało). W 2000 roku pozew do sądu złożyło 5 pielęgniarek a sprawa zakończyła się skazaniem doktora. Także pierwszy sukces wymiaru sprawiedliwości - widać sędzia miał jaja i orzekł zgodnie ze swoim sumieniem i oczywiście materiałem dowodowym. Wiadomo, że można by się zastanawiać dlaczego tylko 5 kobiet się zbuntowało skoro proceder trwał tyle lat - no cóż nasuwa się tylko jeden argument choć straszny, widać tak się to u nich przyjęło, każdy wiedział, każdy widział i zaakceptował jako rzecz normalną. Może istniała obawa przed utratą pracy a może część kobiet najzwyczajniej w świecie się na to godziła i im to nie przeszkadzało - no tak po co się mieszać i od razu robić z tego jakąś aferę, lepiej siedzieć cichutko i zobaczyć jak będzie anuż doktorek się zmieni i będziemy się bawić w inną grę. No ale najważniejsze, że pierwsza taka sprawa zakończyła się sukcesem polskiego wymiaru sprawiedliwości.
     Drugą głośną sprawą, która wzbudziła wiele kontrowersji, była sprawa która toczyła się od 2000 roku i dotyczyła jednej z zagranicznych firm ubezpieczeniowych jakie wtedy funkcjonowały w naszym kraju. Tak pokrótce opiszę całą sytuację. Otóż Jadwiga X pracowała w tej firmie od 1999 roku, była lubiana w pracy i dostała wstępnie umowę na 3 m-ce a później przedłużono z nią umowę o kolejne 3 m-ce. Gdy umowa się powoli kończyła dyrektor oświadczył, że da jej szansę i albo się dostosuje do grupy albo odejdzie z firmy - obiecywał, że da jej umowę na czas nieokreślony. No cóż kolega Jadwigi X z pracy powiedział, że dyrektor  na jednym ze spotkań potwierdził, że albo Jadwiga X da mu dupy albo wypierdoli z pracy. W tym samym czasie odbył się wyjazd służbowy na którym  dyrektor próbował wymusić na Jadwidze X stosunek - obmacywał ją, pocierał jej krocze, wsunął jej rękę do spodni cały czas ją przytrzymując. Całe zdarzenie widziała jedna z pracownic firmy, która natychmiast zareagowała. Oczywiście po powrocie nie przedłużoną umowy z Jadwigą X a ona sama złożyła oficjalnie skargę na dyrektora opisując całą sytuację i na dowód przedstawiła oświadczenia wcześniej wymienionych pracowników. Oczywiście po tej skardze firma potwierdziła, że do molestowania seksualnego faktycznie doszło i dodano punkt w regulaminie, że przełożony ma obowiązek przeciwdziałać molestowaniu w pracy. Z dyrektorem rozwiązano, co śmieszne, umowę na mocy porozumienia stron (takiemu to dobrze czysty jak łza) i oczywiście znalazł od razu pracę na innym kierowniczym stanowisku. No cóż, Jadwiga X złożyła doniesienie do prokuratury i tutaj teraz pojawia się mały problem. Nadmienię, że sprawa trafiła do pani prokurator, która śledztwo umorzyła. A dlaczego? A no dlatego, że wedle jej "odczucie" nie doszło do popełnienia przestępstwa ponieważ pokrzywdzona nie była "zaangażowana cieleśnie" oraz że opinia psychologa mówiła, że Jadwiga X była negatywnie nastawiona do mężczyzn ale nie wskazywano czy to negatywne nastawienie istniało od początku czy miało związek z opisywanym zajściem.  Komunikat był prosty, lepiej by było gdyby Jadwiga X dała się zgwałcić  i wtedy sprawa byłaby jasna, no ale jeżeli dałaby się zgwałcić to może tego chciała i teraz tylko wykorzystuje firmę. Może wtedy pani prokurator by uznała, że swoim zachowaniem przyczyniła się do takiej reakcji szefa, flirtowała z nim. Najgorsze jest to, że kobieta kobiety nie poparła, odrzuciła a przecież kto jak kto ale kobiety z kobietami najlepiej się rozumieją, gdzie solidarność jajników?! Oczywiście pani prokurator miała odpowiednie przepisy w Kodeksie Karnym (art.199 KK nadużycie zależności lub 197§2 KK zgwałcenie, a raczej usiłowanie gwałtu), który odpowiadał zachowaniu podejrzanego ale z nie wiadomych przyczyn z niego nie skorzystała. Może przyjrzyjmy się temu tak na spokojnie, bez emocji. Składamy wniosek o popełnieniu przestępstwa do prokuratury, prokuratura bada sprawę, przesłuchuje świadków, podejrzanego oraz pokrzywdzonego. W tym przypadku główne dowody to zeznania dwóch pracowników w tym pracownicy, która widziała całe zajście, oświadczenie firmy że faktycznie doszło do molestowania zeznania samej pokrzywdzonej oraz opinia nieszczęsnego biegłego - oczywiście podejrzany nie przyznaje się do winy. I tak prokurator może umorzyć śledztwo jeżeli postępowanie przygotowawcze nie dostarczyło podstaw do wniesienia aktu oskarżenia (art.322§1 KK). I co nie było żadnych podstaw, wystarczyło przecież zeznanie pracownicy potwierdzające wersję podejrzanej do wniesienia aktu oskarżenia. Druga sprawa, że dlaczego pani prokurator oparła się tylko na jednej opinii biegłego i nie miała żadnych wątpliwości, nic a nic - a gdzie kobieca intuicja, dociekliwość. Czyżby w tym jedynym przypadku zawiodła, a może po prostu pani prokurator była, jakby to ująć delikatnie, nie dokształcona i nie chciało jej się najzwyczajniej w świecie zajmować jakże błahą sprawą i chociaż wyjaśnić co oznacza stwierdzenie brak "zaangażowania cielesnego". No cóż, chyba każdy z nas wie lub domyśla się co się kryje pod jakże tajemniczym stwierdzeniem. Zawsze twierdziłam, że wykonując taki zawód zawsze należy mieć wątpliwości a nie usiąść i pójść na łatwiznę.
CDN

Molestowanie seksualne część I

     Na wstępie, zanim przejdę do szczegółów, troszeczkę podstawy prawnej tak by odświeżyć umysł. W 2009 roku wprowadzono nowelizację Kodeksu Pracy a dzięki temu nastąpiła zmiana definicji molestowania seksualnego gdzie w ówczesnym brzmieniu nie zawierała wskazania, że za molestowanie można uznać tylko działanie niepożądane a niekiedy można też było zakwalifikować molestowanie seksualne jako postać mobbingu. Poza tym wskazywano, że celem lub skutkiem jest naruszenie godności, poniżenie lub upokorzenie pracownika, także teraz na szczęście rozszerzono ten wątek. W obecnym brzmieniu molestowaniem jest każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika i stworzenie wokół niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery (art.18/3a§6 KP). Molestowaniem seksualnym będzie np. opowiadanie żartów odnoszących się do sfery seksualnej, czynienie tego rodzaju gestów czy zwłaszcza uzależnianie awansu, podwyżki albo w ogóle przyjęcia do pracy od poddania się czynności seksualnej.
Jakie kary za molestowanie?
Pracownik ma prawo do odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę jednak to nie wszystko, ponieważ niektóre zachowania pracodawcy czy współpracowników mogą nosić znamiona czynu zabronionego określonego w Kodeksie Karnym (w tym przypadku składa się do prokuratury wniosek o ściganie):
- zgwałcenie (art.197 KK): czyn polegający na doprowadzeniu przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem innej osoby do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności podlega karze od 2 do 12 lat pozbawienie wolności,
- nadużycie zależności (art.199§1 KK): występuje wówczas, gdy sprawca przez nadużycie stosunku zależności (np. służbowego) lub wykorzystanie krytycznego położenia doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności albo do wykonania takiej czynności, podlega karze do lat 3 pozbawienia wolności,
oraz
- pracodawca, który uporczywie narusza prawa pracownika podlega grzywnie, karze ograniczenie wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch (art.218 KK).
Gdzie składamy pozew?
Pozew składamy w  Sądzie Rejonowym właściwym ze względu na miejsce siedziby pracodawcy lub miejsca gdzie praca jest, była lub miała być wykonywana. Gdy wartość przedmiotu sporu przekracza 75.000zł to wtedy pozew składamy do Sądu Okręgowego. Pozew jest wolny od opłat sądowych, chyba że wartość przedmiotu sporu przekracza 50.000zł.
     Jak już wspomniałam molestowanie statystycznie rzecz ujmując dotyka w 90% kobiety, zazwyczaj dotyczy to kobiet młodych dopiero co rozpoczynających pracę ale zdarzają się też przypadki, że u danego pracodawcy taki proceder trwa już kilka lat i każdy to akceptuje. Oczywiście są też kobiety, które wykorzystują to że szef ma dużo pieniędzy i same się godzą na seks za pieniądze czy za przedłużenie umowy, choć takie zachowanie ja już bym nazwała prostytucją ale dzisiaj to chyba jest sponsoring (takie ładne słowo używane zamiennie ze słowem prostytucja - ale i tak każdy wie o co chodzi). Najczęściej w molestowaniu mamy do czynienia raczej z formą obraźliwych żartów czy przysłowiowego klepania po tyłku, rodem z epoki neandertalczyków - gdzie facet się ślini i dziwnie sapie. Zdarzają się też oczywiście fizyczne metody molestowania połączone z agresją najczęściej zdarzające się na wyjazdach służbowych (coś w tych wyjazdach jest - jakaś energia chyba się wyzwala) czy w pokoiku u prezesa. Niestety ciągle molestowanie traktowane jest jako temat tabu, choć każdy wie, że ma to miejsce w otoczeniu to jednak nie reaguje. Nie ukrywajmy, że często nie mamy wsparcia wśród koleżanek z pracy, które zamiast pomóc tylko przygadują, że zapewne chciałaś, przecież się ubierasz tak prowokacyjne albo takiej to dobrze, pewnie za to pieniądze bierze - i nie dość, że jesteśmy załamane to jeszcze wykluczone. Niestety jest to przykre, ale tak się dzieje i tutaj też dominuje pogląd, że jeżeli ubierasz się tak że odkrywasz biust, założysz szpilki to jesteś winna i z tym się nie wygra. Może lepiej do pracy przychodzić w dresie :).
     Przy molestowaniu powstaje jeden zasadniczy problem jak te żarciki odróżnić od zwykłego pracowniczego flirtu, który przecież występuje. No cóż jeżeli uczestniczymy w tym całym rytuale i nam to nie przeszkadza (te poklepywanie, żarciki i sapanie) i do tego, jeszcze to podjudzamy i dajemy się wpędzić w tą całą machinę to nie ma mowy o molestowaniu. Chociaż w pracy dominuje chyba ciągle pogląd, że "jeśli wejdziesz między wrony to kracz jak one". Jeżeli jednak nam to przeszkadza i dajemy to odczuć a i tak dochodzi do takich sytuacji no to wtedy mamy kartę przetargową - jest to molestowanie. Nie dajmy się jednak zwariować jak amerykanie dla których nawet przepuszczenie kobiety czy dotknięcie jej przez przypadek jest już molestowaniem. Nie zawsze jakiś sprośny żarcik musimy odbierać jako jakąś aluzję do naszej kobiecej strony. We wszystkim musi być umiar.
      Sprawy dotyczące molestowanie są sprawami bardzo ciężkimi i jest to wyczerpująca walka, ponieważ pomimo tego że sam pracodawca musi udowodnić iż do molestowania nie doszło to niestety po naszej stronie stoi ciężar dowodowy - a tutaj, jak pokazuje praktyka, może być bardzo trudno. Nie oznacza to, że jest to przysłowiowa walka z wiatrakami, po prostu wymaga od nas kobiet dużo samozaparcia a co za tym idzie wytrwania z opinia publiczną, która nie zawsze będzie dla nas przychylna ale warto walczyć i pokazać innym, że czas z tym skończyć.
W następnym poście zajmiemy się molestowaniem od strony praktycznej czyli to co nas ciekawi najbardziej :)
Ważna informacja, otuż w Polsce działa Centrum Praw Kobiet 
 http://temida.free.ngo.pl/spis.htm gdzie ofiary przemocy czy molestowania mogą uzyskać pomoc nie tylko psychologiczną.

15 sty 2012

Kobieta w pracy a dyskryminacja

     Nie od dziś wiadomo, że kobiety są dyskryminowane w miejscu pracy z powodu różnych przesłanek, oczywiście ukrytych żeby nie było za łatwo. Na pierwszym miejscu wysuwa się argument, że zajdą w ciąże i co wtedy? No właśnie, przyszły pracodawca już wyprzedza fakty i już roztacza czarne wizje, że od razu L4 a później będzie musiał kogoś na zastępstwo zatrudnić - po prostu porażka, ten biedny pracodawca już na wstępnej rozmowie nabawi się wrzodów bo przecież wiadomo, że każda młoda kobieta poszukująca pracy od razu chce mieć dziecko i wykorzystać tylko bezbronnego pracodawcę. Nie ma co się wysilać i tłumaczyć, że ja chce się rozwijać, ustatkować itd. bo to nie ma najmniejszego sensu. Także na rozmowę przychodzą dwie osoby pan x i pani y, w tym samym wieku i z tymi samymi kwalifikacjami i doświadczeniem zawodowym, oboje po ślubie i bezdzietni. I kto ma większe szanse? Oczywiście pan x, a dlaczego? No cóż - pracodawca znowu bawi się w jasnowidza, po pierwsze nie może zajść w ciąże a po drugie jeżeli jego żona urodzi to co najwyżej pójdzie na tacierzyński a ktoś zarabiać musi - także będzie pełnym poświęcenia pracownikiem. No cóż to jest prosty przykład dyskryminacji, ale jak to udowodnić. No tutaj jest trudniej, pomimo tego że prawo nas chroni to jednak przed nawiązaniem stosunku pracy, pracodawca może znaleźć szereg innych powodów dla których nas nie zatrudnił. Więc często dajemy sobie spokój mając w duchu nadzieję, że kiedyś się to na nim zemści - zresztą kto by się chciał tłuc po sądach :)
     Jeżeli dostaniemy ostatecznie wymarzoną pracę i tak sobie pracujemy te kilka latek, rozwijamy się aż tu nagle przychodzi ktoś nowy i nie dość, że wykonuje te same obowiązku to jeszcze dostanie większe wynagrodzenie (oczywiście dowiadujemy się o tym tajnymi ścieżkami, bo nikt nie mówi ile kto zarabia). Na życzenie szefa pomagamy koledze się wdrożyć na nowym stanowisku, czasem robimy za niego część pracy i teraz pojawia się okazja zostania kierownikiem działu a stanowisko to otrzymuje oczywiście nasz nowy kolega, dlaczego? Powód błahy - bo kobieta zbyt emocjonalnie by podchodziła do tak ważnego stanowiska - a on jest młody i ambitny. I co robimy? Większość z nas odpuszcza bo po co się wysilać...ale chwila przecież jest to nierówne traktowanie więc mamy szansę jak najbardziej na wygraną w sądzie choćby odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie. Mało tego, pracodawca nie może nas zwolnić z tego powodu, że skorzystałyśmy z przysługującego nam prawa i nie może zastosować wobec nas żadnych negatywnych konsekwencji np. przenieść na inne mniej równorzędne stanowisko. Myślicie pewnie, że jest trudno uzyskać odszkodowanie - nic bardziej mylnego - sądy co prawda nie mają dużo takich spraw ale jak się pojawią to wynik sprawy jest z korzyścią dla pracownika, tym bardziej że to pracodawca musi więcej się wysilić i wykazać, jakimi przesłankami się kierował zatrudniając daną osobę, dlaczego akurat Kowalskiemu dał szansę na kierownicze stanowisko a nie takiej pani Zosi. 
A o to prosty przykład - mamy dwie Panie (darujmy sobie już tą wojnę między kobietami a mężczyznami) Panią Zosię i Panią Jadzię. I tak pani Zosia ciężko pracuje, wypełnia wszystkie obowiązku ale nie jest przez wszystkich lubiana a pani Jadzia podobnie, wykonuje te same obowiązku i też się do nich przykłada ale jest lubiana. Mają taki sam staż pracy i kwalifikacje. Pani Jadzia dostaje kierownicze stanowisko a Pani Zosia nie i zostaje jeszcze zwolniona z pracy. I co robi Pani Zosia? Poddaje się, nie! - składa pozew do sądu o zasądzenie 30 tysięcy odszkodowania z tytułu naruszenia zasad równego traktowania i o przywrócenia do pracy. Oczywiście na rozprawie pracodawca cały czas podnosi, że Panią Zosię nikt nie lubił i dlatego nie mogłaby piastować tak wysokiego stanowiska ale potwierdza, że wykonywała wszystkie obowiązki - nie potrafi udowodnić dlaczego ją zwolnił i dlaczego Pani Jadzia dostała wyższe stanowisko - pomimo, że obie Panie mają takie same predyspozycje do zajmowania tego stanowiska. I jak myślicie kto wygrał? Odpowiedź sama się nasuwa - Pani Zosia.
Gdzie składamy pozew?
Pozew składamy do Sądu Rejonowego właściwego ze względu na siedzibę pracodawcy lub według miejsca gdzie praca jest, była lub miała być wykonywana o ile wartość przedmiotu sporu nie przekracza 75.000zł, wtedy składamy go do Sądu Okręgowego.

11 sty 2012

Prawo pracy-równe traktowanie

Równe traktowanie w zatrudnieniu
     Temat ogólnie znany, ponieważ mniej więcej każdy z nas wie na czym polega dyskryminacja i molestowanie ale jak to się przedstawia na tle przepisów i praktyki.
     Wiadomo, że każdy z pracowników powinien być równo traktowany w zakresie nawiązania stosunku pracy czy w kwestii warunków zatrudnienia oczywiście bez względu na wiek, płeć czy orientację seksualną. Równe traktowanie w zatrudnieniu oznacza niedyskryminowanie w jakikolwiek sposób bezpośrednio lub pośrednio m.in.z przyczyn jakie podałam wyżej. Kodeks Pracy rozróżnia następujące pojęcia dyskryminacji:
dyskryminacja bezpośrednia: pracownik z jednej lub kilku przyczyn jest lub mógłby być traktowany w podobnej sytuacji mniej korzystnie niż inni pracownicy,
dyskryminacja pośrednia: pracodawca stosuje postanowienie lub kryterium, które powoduje niekorzystne dysproporcje pomiędzy jedną a drugą grupą pracowników - ta niekorzystna sytuacja może dotyczyć w szczególności m.in. nawiązywania i rozwiązywania stosunku pracy czy awansowania, chyba że jego działanie jest uzasadnione obiektywnymi przesłankami.
molestowanie seksualne: niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika. O tym szerzej będzie mowa w następnych postach.
Z przejawem dyskryminowania mamy także do czynienia w sytuacji gdy:
- pracodawca zachęca inne osoby do naruszenia zasad nierównego traktowania,
- mamy do czynienie z zachowaniem, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika i stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej czy poniżającej atmosfery (molestowanie).

Co to są obiektywne przesłanki?
Pracodawca nie narusza zasad równego traktowania gdy:
- nie zatrudnia pracownika np. z powodu wieku czy płci, jeżeli rodzaj pracy lub warunki jej wykonywania powodują, że ta przyczyna lub przyczyny są rzeczywistym i decydującym wymaganiem stawianym pracownikom np.ogłoszenie że poszukujemy mężczyzny do roli Hamleta,
- stosuje środki, które różnicują sytuację prawną pracownika ze względu na niepełnosprawność lub ochronę rodzicielstwa,
- stosuje kryterium stażu pracy,
- pracodawca podejmuje określone działania w celu wyrównania szans wszystkich lub znacznej grupy pracowników.

Nierówne traktowanie w zakresie wynagrodzenia
Na tle tego zagadnienia pojawia się pojęcie wynagrodzenia, mianowicie wskazuje się, że pracownicy mają prawo do jednakowego wynagrodzenia za jednakową pracę lub za pracę o jednakowej wartości. Jednakowa praca to praca taka sama pod względem rodzaju i kwalifikacji wymaganych do jej wykonywania., czyli porównując się do innego pracownika nie wystarczy gdy powołamy się na nazwę stanowiska ale musi też wskazać jakie, kto wykonuje obowiązki na danym stanowisku i czy są one podobne. Zgodnie ze stanowiskiem SN I PK 138/09 "jednakowa praca odnosi się nie do nazwy stanowiska, lecz do wykonywanych obowiązków". Na przykład pani X pracowała w danej firmie od x-czasu na stanowisku asystentki a na tym samym stanowisku zatrudniono panią Y, ale z wyższym wynagrodzeniem - jest to taki typowy przykład stosowania nierównego traktowania, ponieważ jeżeli będę wykonywały podobne obowiązku to dlaczego pani X też nie należałoby się takie same wynagrodzenie jak pani Y. Jednak ta reguła nie będzie miała zastosowania gdy będziemy mieli do czynienia z podziałem obowiązków - wówczas każda z nich wykonywałaby inne obowiązki, choć nazwa stanowiska pozostawałaby bez zmian.

Na kim spoczywa ciężar dowodowy?
- pracownik nie musi udowadniać dyskryminacji, a jedynie nierówne traktowanie,
- pracodawca musi udowodnić, że nierówne traktowanie wynikało z przesłanek obiektywnych.

Jeżeli w toku procesu zostanie udowodnione nierówne traktowanie wówczas pracownik ma prawo do odszkodowania, które ma wyrównać szkodę majątkową, choć pojawiło się orzeczenie SN III PK 43/08 które wskazuje, że takie odszkodowanie ma również wyrównać szkodę niemajątkowa, ale ten pogląd spotyka się z krytyką. Także należy zaznaczyć, że zasadniczą funkcję jaką pełni odszkodowanie jest naprawienie szkody majątkowej czyli pracownik może dochodzić odszkodowania w wysokości różnicy między wynagrodzeniem, jakie powinien otrzymywać bez naruszenia zasady równego wynagrodzenia a wynagrodzeniem rzeczywiście otrzymywanym-SN I PK 242/06.

Pozew i koszty sądowe
Pozew składamy do Sądu Rejonowego właściwego ze względu na siedzibę pracodawcy lub tam gdzie praca jest, była lub miała być wykonywana. Gdy wartość przedmiotu sporu przekracza 75.000zł wówczas pozew składamy do Sądu Okręgowego. Sprawy związane z prawem pracy są wolne od opłat sądowych, pod warunkiem że kwota roszczenia nie przekracza 50.000zł. Równie ważne są też terminy, które nie ubłaganie nas gonią i by wnieść pozew trzeba się ich trzymać i tak:
- odwołanie od wypowiedzenia wnosi się w terminie 7 dni od dnia dostarczenia wypowiedzenia,
- jeżeli żądamy przywrócenie terminu lub odszkodowania to termin ten wynosi 14 dni.
Gdybyśmy jednak nie dochowali terminów z istotnych przyczyn to można żądać jego przywrócenie w ciągu 7 dni od ustania przyczyny, która doprowadziła do jego uchybienia. Także nic straconego.